Spojrzała w dół
- sznur owinął się na kostce Niny. To przestało być zabawne - pomyślała. Wypiła
dość dużo, żeby nie mogła trzeźwo ocenić sytuacji, szarpała się i krzyczała,
przez co na kostce powstała rana, a ona sama zaczęła się dusić. Ciepła woda
zalewała boleśnie płuca, coraz słabiej walczyła o oddech. Zaczęła tracić
świadomość. Zanim zapadła w całkowitą ciemność zdołała zobaczyć podpływającego
Floriana...
Ninę obudziło
białe światło, powoli podniosła głowę, z trudem otworzyła oczy. Rozejrzała się
i zauważyła, że nie jest sama. Obok niej stał tłum, każda osoba miała walizkę,
ona sama spostrzegła, że też ma swój pakunek. Powoli wstała i nie mogąc
zorientować się gdzie jest, podeszła do starszej kobiety.
- Przepraszam - zaczęła - co to za miejsce? - staruszka nawet na nią nie
spojrzała, zamiast tego wyciągała głowę w górę, jakby na coś czekała. Nina próbowała
porozmawiać z innymi ludźmi, ale wszyscy zachowywali się tak samo - czekali na
coś niecierpliwie. Nina niepewnie wróciła do miejsca, w którym stała wcześniej.
I nagle jej pamięć zaczęła odtwarzać ostatnie chwile.
- O Mój Boże... - szepnęła ze łzami w oczach. Usiadła na białej posadzce i
zakryła twarz dłońmi. - Umarłam, utopiłam się... – stwierdziła cicho. Tak
bardzo chciała przecież żyć. Już nigdy miała nie zobaczyć Floriana, już nigdy
miała go nie dotknąć. Wstała i krzyknęła na całe gardło:
- Boże! Czemu ja? Zrobię wszystko, błagam, wszystko, słyszysz? Tylko pozwól mi
pożegnać tych, których kocham... - od razu przypomniała sobie kłótnie z
rodzicami, obelgi, którymi ich obrzucała i to jak traktowała rówieśników. Była
pewna siebie, śmiała się z gorzej wyglądających dziewczyn – Nina była
atrakcyjną osiemnastolatką - bawiła się uczuciami, lubiła dawać innym poczucie
niższości. Najbardziej kuły jednak wspomnienia związane z Florianem. Był
zupełnym jej przeciwieństwem - miły, nieśmiały, opanowany, a jednocześnie
otwarty. Ale mnie kochał pomimo wad - pomyślała i nagle zapragnęła pokazać
Florianowi, że był dla niej wszystkim. Gdy tylko przetworzyła w umyśle te słowa,
w jej głowie rozległ się mocny, męski głos:
ŻAŁUJESZ, A
NIEWIELU OSOBOM SIĘ TO UDAJE W TAK KRÓTKIM CZASIE. DAM CI OSTATNIĄ SZANSĘ,
ZOSTANIESZ ZESŁANA NA ZIEMIĘ, BĘDZIESZ MIAŁA TRZY DNI, ABY ODKUPIĆ SWOJE
GRZECHY. FLORIAN MA POKOCHAĆ TWOJE WNĘTRZE, NIE WIĘDZĄC KIM NAPRAWDĘ JESTEŚ.
JEŚLI UDA CI SIĘ, JUŻ NIGDY TU NIE TRAFISZ, JEŚLI SIĘ PODDASZ ZATRACISZ SIĘ W
BÓLU NA WIEKI.
Nina złapała się za głowę, znów poczuła wodę napływającą do ust, nosa, płuc,
znów poczuła zaciskający się sznur na stopie i - w końcu - zatonęła w ciemności.
Blask słońca wyrwał Ninę ze snu. Otworzyła oczy i zauważyła, że leży na trawie
pod zakwitłym klonem w parku. Dopiero świtało. Z trudem podniosła się do
pozycji siedzącej nie mogąc uwierzyć, w to co ją spotkało. Żeby upewnić się, że
to nie sen uszczypnęła się w dłoń. Cicho syknęła. Więc to prawda – przeszło jej
przez myśl. Szybko wstała, otrzepała się z trawy, zaczęła wygładzać dłońmi
sukienkę, gdy z jej gardła rozległ się krzyk.
- Co to ma znaczyć! – była przerażona. Zniknęła pół – Japonka o prostych,
kruczoczarnych włosach, oliwkowej cerze, zielonych oczach i o szczupłej
sylwetce, zamiast niej pojawiła się dość otyła osoba. Na razie Nina potrafiła
dostrzec tylko ten szczegół nowego wyglądu. Z szybkością błyskawicy pobiegła w
stronę małego stawu, który znajdował się nieopodal. Padła na kolana, aby
zobaczyć swe odbicie, a łzy zaczęły spływać po jej policzkach. W wodnym lustrze
ujrzała siebie jako grubą nastolatkę, o przetłuszczonych blond włosach i z
okularami na nosie. Szybko otrząsnęła się z szoku i wstała.
- A więc tak ze mną pogrywasz, Boże. Przyjmuję
zasady. – Nie ociągając się, ruszyła w stronę domu Floriana, nie miała pojęcia
jak otworzyć się przed nim; jak sprawić, aby dostrzegł w niej epicentrum
swojego świata. W końcu dotarła do jego mieszkania, wbiegła na schody i zaczęła
walić pięścią w drzwi wejściowe, nie obchodziło ją, co pomyślą sobie jego
rodzice i on sam z powodu porannej wizyty. Drzwi się otworzyły.
– Kto o tej porze przychodzi… - Florian urwał w pół zdania, widząc brudną, nieznajomą
i zapłakaną dziewczynę.
- To ty – wyszeptała Nina. Chłopak miał rozkojarzony i zakłopotany wyraz
twarzy.
- Przepraszam, ale my chyba się nie znamy – raptem to powiedział, w drzwiach
pojawiła się jego mama.
- Co tu się dzieje? – spytała kobieta. Z Niny wylał się potok słów.
- Ja tylko… Po prostu… Przepraszam, pomyliłam się, wszystkie domy na tym
osiedlu są identyczne, już mnie tu nie ma, naprawdę nic mi nie jest. – Odwróciła
się na pięcie i nie czekając na reakcję Floriana i jego matki uciekła z
powrotem do parku, już nic nie mogło powstrzymać szlochu, który na pewno
usłyszał Florian, gdyż stał w progu i patrzył na nieznajomą jeszcze długo po
tym, jak niewzruszona matka wróciła do łóżka. Nina usiadła na ziemi, przy
stawie i ukryła twarz w pulchnych palcach. Wiedziała, że jej nie rozpoznał,
zdawała sobie sprawę, że tak będzie, chociaż w głębi duszy nadal miała nadzieję
na szczęśliwe zakończenie. Poddała się bez walki. Oczekiwała spokojnie na gniew
Boży i karę. Kiedy rozmyślała o tym, jakim podłym jest człowiekiem usłyszała za
sobą kroki, szybko otarła ręką policzki i odwróciła się nie wstając. Florian
zbliżał się do niej powolnym krokiem. Jego orzechowe włosy były w nieładzie.
Miał na sobie piżamę i wytarte adidasy. Nina spoglądała na niego podejrzliwie,
jednak nie zniechęciło go to i usiadł przy niej.
- Przepraszam, że tak się zachowałem, ale dopiero, kiedy odeszłaś zrozumiałem,
że skądś cię znam. Wiesz, takie głupie przeczucie. A poza tym, chyba płakałaś,
pomyślałem, że może potrzebujesz pomocy. – Nina odwróciła wzrok, bała się, że w
jego oczach zobaczy niepewność.
- Miałam kiedyś podłą znajomą – zaczęła cicho patrząc w wodę – była wredna dla
innych, miała wszystko, od pieniędzy i urody, po przyjaciół i chłopaka, który
tak się od niej różnił. Był wyrafinowany, nie zwracał uwagi na wygląd, umiał
dostrzec w ludziach to, co najlepsze. Ale
ona, nawet u jego boku, była zapatrzona w siebie, lubiła ranić innych. I
pewnego dnia za dużo wypiła, miała wypadek, jej ukochany był przy niej, ale i
tak odeszła. Teraz rozumiem jak musiała się czuć umierając. Na pewno żałowała,
że tak się zachowywała, a jej jedynym marzeniem było pokazanie chłopakowi jak
bardzo go kochała. – ostatnie słowa wypowiedziała szeptem. Florian wiercił się
niespokojnie.
- Moja dziewczyna, Nina, zginęła w podobny sposób i zachowywała się podobnie do
twojej koleżanki. Bardzo ją kochałem. To stało się dwa miesiące temu. Wtedy się
utopiła – coś zmusiło Ninę, żeby spojrzała na Floriana, on jednak zachowywał
się tak, jakby mówił do siebie – i do tej pory bardzo za nią tęsknie.
Potrzebuje jej. Boję się, że po śmierci trafiła do złego miejsca, że Bóg jej
nie wybaczył. Ale jedno wiem. Na pewno nie była taka, za jaką się podawała. W
tych nielicznych chwilach, kiedy coś ją poruszyło stawała się bardzo ludzka.
Miała wtedy takie zielone, błyszczące pasją oczy. Nigdy nie żałowałem, że ją
spotkałem. Nigdy. – W tym momencie Florian podniósł głowę i napotkał wzrok
Niny. Coś w nim pękło.
- Te oczy… Nino… - jego głos drżał. Nie wierzył, że dziewczyna obok niego jest
prawdziwa. Nina wyciągnęła dłoń w stronę Floriana, a ten ujął ją i nie
wypuścił. Nagle słońce całkowicie wzeszło i objęło promieniami dłonie złączone
w uścisku, które zaczęły się iskrzyć.
- „ A jeśli dzieli nas od przepaści krok, chcę tylko czuć, że cię mam przy
sobie ‘’ * – ich dusze złożyły wieczną przysięgę.
*Fragment piosenki zespołu Bracia pt. „ Nad
przepaścią „